wtorek, 6 maja 2014

"Błędny Anioł" cz.IX

                                                                  Cześć!

Witam was wszystkich w IX rozdziale "Błędnego Anioła". Wiem, czekaliście trochę za nim, ale mam nadzieję, że zadowolą was efekty mojej pracy. Nad tą częścią siedziałam trochę dłużej, ponieważ pogoda na dworze jest ładna i nie miałam ochoty siedzieć cały dzień przed komputerem, mam nadzieję, że rozumiecie. Znowu dziękuję mojej przyjaciółce za wspaniałą pracę :* Pozdrawiam cię serdecznie :D Zapraszam do rozdziału.                                    

                             "Błędny Anioł"
                                      cz.IX



        "Ah, ta cholerna historia" - myślałam siedząc nad pustą kartką. Niby się nauczyłam, a tu nic! Próbowałam zerknąć na odpowiedzi mojego sąsiada z ławki, ale on uporczywie zasłaniał je rękom. Czyżby się na mnie obraził?
- Panno Radomska! Proszę nie ściągać od kolegi! - powiedziała ostrym tonem nauczycielka historii. Byłam zdenerwowana, ale stawiając się w jej sytuacji, to w końcu miała rację. Co chwila chrząkając, przewracała strony nowego numeru "Pamięci i Sprawiedliwości". Dźwięki te połączone w jedno były niesamowicie rozpraszające. Aż nie mogłam się nadziwić, jak inni mogą pisać coś w takich warunkach. Ale cóż, ja byłam nowa, więc powinnam się dostosować, prawda? A może jednak zwrócić uwagę pannie Dmowskiej? "To nie czas na rozmyślanie, Milena!" - skarciłam się w myślach i powróciłam do wytężania umysłu nad datami. Czas mijał mi za szybko. Nauczycielka oznajmiła klasie, że zostały dwie minuty do końca kartkówki. Jeśli tak wyglądały kartkówki, to ja jestem murzynem. Przepraszam bardzo, ale do nauczenia było około stu pięćdziesięciu dat! Z czego ja napisane miałam tylko dwadzieścia, to i tak już jakiś sukces.
         Wyszłam z klasy szalejąc ze złości, dziewczyny też nie były zadowolone sądząc po ich minach. Najwidoczniej los twierdził, że nie wystarczy mi tyle nieszczęścia ile się stało, ale trzeba jeszcze mi dopiec. Świetnie. Podciągnęłam spodnie i wyszłam z klasy. Szłam zamyślona i nie zwracałam na nic uwagi. W drzwiach natknęłam się na Krystiana.
- Cześć. - odpowiedziałam, niepewnie podnosząc rękę na przywitanie. Podniósł głowę znad książki, którą przeglądał. Był to podręcznik od polskiego, naszej następnej lekcji. Miał lodowate spojrzenie. Przeszył nim mnie na wylot, poczułam się lekko speszona. W pewnym momencie, chwycił mnie dłonią za ramię i zaczął ciągnąć za sobą. Ucisk był bardzo duży, cała ręka mnie bolała, ale szłam za nim bez słowa. Jak na skazanie. Doszliśmy w końcu do celu, jaki sobie wyznaczył. Był to schowek, w którym woźny trzymał swój sprzęt. Wepchnął mnie do środka i sam też tam wszedł zamykając za sobą drzwi. Podszedł do włącznika, który był na drugim końcu małego pomieszczenia i zapalił światło. Byłam przestraszona. Czego mógł ode mnie chcieć, nigdy nie widziałam go w takim stanie. Czemu tylko mnie spotykają takie rzeczy!
- Czemu mnie tutaj zaciągnąłeś? - zaczęłam cofać się do tyłu. W pewnej chwili poczuł, że moja prawa stopa jest mokra. Spojrzałam na nią przelotnie. Cała tkwiła w wiadrze z brudną, szarą wodą. "Cholera!" - powiedziałam sobie w myślach. Chłopak zrobił zdziwioną minę i cała jego twarz zapłonęła czerwienią.
- Słucham! Dziewczyno zdecyduj się z kim chcesz być! Dałaś już mu dupy? Tak?! - zawołał rozgorączkowany. Starł się utrzymać kamienny wyraz twarzy, ale widziałam , że w jego oczach zaczynała kręcić się pierwsza łezka. O co mu mogło chodzić? Nie znałam go od tej strony, zaczęły mnie nawiedzać myśli o najgorszym.
- CO?! O co ci chodzi! Nie mów tak do mnie, kim ty w ogóle jesteś, żeby mnie krytykować!
- Mącisz tylko wszystkim w głowie, a potem... - nie dokończył, był bliski płaczu. Wyszedł z komórki i zatrzasnął za sobą drzwi. Wszystkie mopy i ścierki zafalowały lekko, pod wpływem przeciągu, jaki wytworzyło jego szybko poruszające się ciało. Cofnęłam się na sam tył schowka, ukucnęłam i zaczęłam szlochać. Łzy spływały mi po twarzy, zostawiając za sobą czarne smugi.
         Szłam powoli, ociągając się niemiłosiernie. Stawiałam lekko stopę za stopą. Ramiączko torby zaczęło się lekko zsuwać z mojego ramienia, ale w ogóle nie zawracałam sobie tym głowy. Było mi za razem smutno, jak i byłam wściekła. O co mogło chodzić Krystianowi, a może raczej o kogo!? Nie mogłam się z tym pogodzić, dlaczego to wszystko musiało spotykać właśnie mnie! Byłam na zakręcie. W głowie dudniły mi dźwięki tej samej muzyki, przy jakiej go poznałam. Może była ona mało romantyczna, ale dla mnie nie miało to znaczenia. Dopiero teraz zrozumiałam, że tak naprawdę bardzo go lubię. Muszę porozmawiać z nim o dzisiejszej sytuacji, przecież musi być tego jakieś logiczne wyjaśnienie.
- Milena! Zaczekaj! - usłyszałam dziewczęcy głos za sobą. Odwróciłam głowę i stanęłam w miejscu opierając się o metalowy, brudny, jak się okazało płot.
- Krzyczę do ciebie przez całą drogę! Jakaś ty rozkojarzona... Ale nie ważne. Mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia! - powiedziała, ciężko dysząc i opierając ramiona na zgiętych kolanach.
- O co chodzi?
- Moi rodzice dzisiaj wyjeżdżają na dwa dni do jakiejś starej, umierającej ciotki... Ale mniejsza z tym, Kris pewni wyfrunie na noc z chaty na imprezę. I co z tego wywnioskowałaś? - zapytała Sonia tajemniczym, a za razem podekscytowanym tonem. Była już mniej zasapana i stała teraz równolegle do mnie, uśmiechając się szeroko.
- Yyy, że masz wolną chatę? - zapytałam niepewnie, z lekko zakłopotanym uśmieszkiem.
- Ha, no właśnie. Dlatego uroczyście i oficjalnie zapraszam cię na... Pidżama Party! - odpowiedziała, tryumfalnie machając rękoma. Podskakiwała jak mały psiaczek, cieszący się z otrzymanego wcześniej smakołyka.
- Z takimi słodkimi, różowymi balonikami i grą w butelkę? - zapytałam sarkastycznie. Mina Sonii, miała wyraz jak zabójcy.
- Nie. Ale wzajemnego robienia makijażu ci nie odpuszczę. Widzimy się o dwudziestej. - powiedziała i wysłała mi niewidzialnego całusa oddalając się.
 - Ale ja nie mogę... - i tak mnie już nie słyszała. Przecież ja dostałam szlaban, nie wymknę się z domu, choćbym była agentem specjalnym. Mama jest jak kamera wszystko widzi i wszystko wie. "Muszę coś wymyślić" - stwierdziłam po cichu.
            Siedziałam przy kuchennym stole, obracając w palcach obwód szklanki. Była po brzegi wypełniona ciepłą herbatą, ale nie zwracałam uwagi na ból, jaki zadawała mi jej temperatura. Oparta o kuchenne krzesło, z łzami cieknącymi po policzkach, czekałam cierpliwie, spoglądając co chwila na zegarek, wiszący nad kredensem. Mama zadzwoniła pięć minut temu, że wraca z zakupów i mam na nią  czekać w kuchni. Wiem, że szykowała się rozmowa, ale akurat dzisiaj? Już w tym momencie wiedziałam, że nie udobrucham mamy. Nagle usłyszałam dźwięk przekręcanego klucza i już po chwili zza szerokiego łuku, prowadzącego z salonu do kuchni, wyłoniła się głowa kobiety. Upewniając się, że czekam w umówionym miejscu, cofnęła się do przedpokoju i ściągnęła szpilki. Weszła do kuchni, poruszając się szybko jak wiatr. Siadając na krześle tuż obok mnie, poprawiła swoją czarną narzutę, jednocześnie zasłaniając drugą rękom dekolt, widoczny przez pomarańczową bluzkę. Rzuciłam przelotnie na nią okiem, nie skupiając dłużej uwagi na jej postaci. Powoli zaczynałam zanurzać palce w wrzątku.
- Zostaw! Oparzysz się. - powiedziała, tym razem łagodnym tonem. Dotknęła rękom mojego ramienia, odbierając mi tym samym możliwość kontynuowania zaczętej czynności. Jej dłoń była zimna i cały ten chłód przeszedł na mnie. Wzdrygnęłam się lekko i położyłam rękę na brązowym blacie, który świetnie komponował z bordowymi ścianami tego pomieszczenia.
- Musimy porozmawiać o sytuacji w szkole. - odpowiedziała, zmieniając swój ton z przyjemnego na oziębły i z lekka sfrustrowany. Oddaliła się teraz ode mnie o parę centymetrów, puszczając moją dłoń, która do tej pory była w jej objęciu.
- Czego wy wszyscy ode mnie chcecie! Przecież wiadomo, że to był wypadek, więc nie widzę problemu. - odparłam rozgoryczona, z żalem w głosie. Podniosłam się z krzesła, przerzucając cały mój ciężar ciała na oparcie siedzenia.
- W to nie wątpię, ale nie chcę żebyś miała problemy z policją! Mogłaś siedzieć cicho skoro to zobaczyłaś, albo uciec stamtąd. Teraz będziesz miała problemy! - wypowiedziała te słowa sącząc je przez zęby oraz zgłaśniając stopniowo swój ton.
- Słucham! A jakby ona jeszcze żyła, to co? Też miałabym ją zostawić! Żeby nie mieć później problemów?! - zapytałam z płaczem w głośnie. Byłam tak strasznie na nią wściekła. Czy ta kobieta nie miała serca, a gdyby ona była w takiej sytuacji?
- Nie takim tonem, ile ty masz lat, żeby tak mi pyskować?! Kochana, nie wiem w jakim ty świecie żyjesz. To nie jest film z udziałem superbohaterów, tutaj każdy walczy o swoje. Lepiej nie wychylaj głowy spoza tłumu, bo ci ją odetną. - powiedziała z zawadiackim uśmiechem na twarzy. Założyła nogę na nogę i popijała, siorbiąc lekko, herbatę, którą jeszcze przed chwilą obracałam w palcach. Nie poznawałam jej, nie wiem, jak można tak się zmienić i to przez jednego człowieka.
- Tak?! To wolę żyć w swoim świcie, niż w tym, na którym żyją sami  bezdusznicy i egoiści, dla których liczy się tylko kasa i własna dupa! - wykrzyczałam i wybiegłam z kuchni ze łzami w oczach. W głowie nadal słyszałam ten przeraźliwy śmiech! Na samą myśl o nim się wzdrygnęła. Zatrzasnęłam za sobą drzwi prowadzące do mojego pokoju i rzuciłam się na łóżko oddychając ciężko.
           Wiatr lekko łaskotał mnie w odkryte ramiona. Kurczowo trzymałam strony książki, chcą zapobiec przewracaniu się ich przez wiatr. Cała treść tak mnie wciągnęła, że aż wzdrygnęłam się na dźwięk nadchodzącego sms'a. Książka wypadła mi z rąk i z hukiem upadła na panele, zamykając się. "Świetnie, gorzej już być nie może" - pomyślałam. Oczywiście, jak zawsze nie pamiętałam na której stronie skończyłam. Usiadłam po turecku na łóżku i wciągnęłam z kieszeni szarych dresów smartfona. Wiadomość była od Sonii:
Sonia: Kochana, zapominałam ci powiedzieć, żebyś przyniosła jakieś pianki. To tradycja!!!!!!!!!!!
Ja: Sonia, nie wiem, jak ci to powiedzieć, ale ja nie mogę przyjść :'(
Sonia: Jeśli żartujesz, to przestań, bo to nie jest śmieszne -_- Nie chce słyszeć tłumaczeń, jeśli nie przyjdziesz, obiecuję ci, że razem z Yuki przyjdziemy w nocy zgwałcimy cię, a potem wywiedziemy do lasu :D :* 
Ja: Dobra coś wykombinuję paaa :* ♥
Sonia: Ok, Yuki obiecała, że wypożyczy jakieś pornole, heuheuheu :D Nie no żartowałam, ale przynieś te pianki. Paa ;*
Czytając kolejne nadchodzące sms'y humor coraz bardziej mi się poprawiał, a na mojej twarzy zawitał uśmiech. Nadal siedząc na łóżku, plecami oparłam się o ścianę, a głowę położyłam na mojej "parapetowej kanapie". Wysilałam mój mózg z całych sił, próbując wymyślić jakiś skuteczny sposób na wydostanie się z domu. W pewnym momencie drzwi do mojego pokoju otworzyły się z hukiem. Do pomieszczenia weszła mama. Cała promieniała, była ubrana w czerwoną sukienkę w czarne i białe kwiaty i czarne szpilki. Włosy zaczesane miała w koka, a usta pomalowane krwistoczerwoną szminką.
- Milena. Razem z Arnoldem wychodzimy na kolację, nie wiem, czy wrócimy jeszcze dzisiaj na noc. Zastanawiam się co z tobą zrobić, mam nadzieję, że masz jeszcze rozum i nie zrobisz niczego głupiego. Pa! - i wyszła zatrzaskując za sobą drzwi. W mojej głowie zapaliła się lampka. Ucieknę z domu, czy tego chce czy nie!
     Ostatni raz rozejrzałam się niepewnie po domu, upewniając się, że wszystko powyłączałam. Wzięłam głęboki oddech i wyszłam zatrzaskując za sobą drzwi. Pogoda się kompletnie popsuła. Z nieba leciała nieprzyjemna mżawka, a dookoła huczał wiatr. Tym razem włosy spięłam w kucyk i nie wpadały mi w oczy. Byłam na zakręcie, już miałam skręcać w ulicę prowadzącą do domu Sonii, kiedy nagle przypomniałam sobie. Odwróciłam się w stronę z której przyszłam i biegiem ruszyłam do punktu wyjścia. Wiatr wiał mi prosto w oczy, szłam pod deszcz, całe dresy były przemoczone, ponieważ mżawka zmieniła się w ulewę. Otworzyłam szybkim ruchem furtkę. Na jej górnej krawędzi zgromadziła się woda, która w tym momencie była na mojej bluzie. "Milena, zachowaj spokój" - starałam się pocieszyć w myślach. Strzepałam to, co się dało i dopadłam do klamki. "Daj Boże, żeby nikogo nie było!" - modliłam się w duchu. Zamknęłam oczy i powoli nacisnęłam klamkę. Było otwarte. Ostrożnie weszłam do środka i rozejrzałam się po korytarzu.
- Halo, jest tu ktoś! - krzyknęłam. W odpowiedzi usłyszałam tylko echo niosące się po domu. Odetchnęłam z ulgą, ściągnęłam klucz z haczyka i zamknęłam za sobą, tym razem, drzwi.
          Stałam przed drzwiami, dość potężnego domu, tworząc sporą kałużę na wycieraczce. Cała byłam przemoczona, a włosy miałam pozlepiane. Nie pomyślałam o tym, żeby wziąć parasol z domu, choć już wtedy deszcz padał ulewnie. Wcisnęłam guzik i usłyszałam cichy dźwięk dzwonka, niosący się po wnętrzu domu. Już po chwili w holu rozległo się klapanie butów. Drzwi otworzyły się przede mną szeroko. Stanęła w nich dziewczyna o azjatyckich rysach. Jej brązowe, wąskie oczy połyskiwały pięknie w przyciemnionym
świetle. Jedno z nich zasłaniała grzywka, opadająca z czarnych włosów, zaczesanych w wysoki kucyk. Spięte były różową frotką w biało żółte babeczki, sięgały do pasa. Jej drobna postura wyglądała śmiesznie w obliczu wielkich drzwi, których jedno skrzydło właśnie trzymała prawą rękom. Mały, prosty nosek idealnie pasował do pełnych, bladoróżowych ust, obecnie lekko uśmiechniętych. Na  długiej szyi widniał łańcuszek z przyczepioną  pastelowo-różową kokardką. Pidżama była wykonana w pastelowych kolorach. Składała się z żółtego t-shirtu z pandą oraz z niebieskich, krótkich spodenek. Źródłem klapania, były pomarańczowe, włochate bambosze. Jej skóra była taka blada i nieskazitelna, wyglądała jakby była wykonana z porcelany. Przestąpiłam drewniany próg i przywitałam się uściskiem z Yuki.
- Sonia nie mogła otworzyć, bo pilnuje gorącej czekolady. Dalej, chodźmy. - poinformowała mnie dziewczyna, ciągnąc za rękę za sobą.
        Korytarz był "spory", w porównaniu do mojego. Wąski, ale długi prowadził do dębowych, ciemnych schodów. Na przeciwległej do wrot ścianie, umieszczone było wiele drzwi. Rozglądałam się zaciekawiona po ścianach holu, które aż po brzegi wypełnione były pięknymi obrazami. W dolnym rogu każdego malowidła umieszczony był podpis "Alina Młynarska". Młynarska? Przecież to nazwisko Sonii.
- Kto malował te obrazy? - zapytałam towarzyszącą mi dziewczynę wchodząc po pięknie ozdabianych schodach.
- Mama Sonii jest malarką. To jej arcydzieła. - odparła i ponagliła mnie, dalej wspinając się w górę. Drugie piętro domu jeszcze bardziej mnie zachwyciło. Było zrealizowane w iście pałacowym stylu. Cały górny korytarz wykonany był w odcieniach lekkiego, pudrowego różu. Tapeta była ozdabiana złotymi wstawkami. Tak samo jak i na dole, wisiało mnóstwo obrazów. Wszystkie drzwi zrobione były z tego samego drewna i w takim samym kolorze. Wielki, metalowy, srebrny żyrandol idealnie pasował do ozdób umieszczonych na czerwonej sofie, stojącej w holu. Yuki otworzyła przedostaniom parę drzwi i weszłyśmy do, jak się domyśliłam, pokoju Sonii. W przeciwieństwie do reszty pomieszczeń które widziałam, był wykonany w stylu typowo dla nastolatki. Ściany były koloru białego, a na tej, od strony biurka, była tapeta z miastem w nocy, koloru fioletowego. Na środku pokoju położony był fiołkowy dywan z przyjemnego i miękkiego materiału. Biurko było białe, z drewna, a szafki na książki fioletowo-biało-czarne. Łóżko miało kolor śnieżny, z kołdrą o takim samym wzorze, jak ten na tapecie nad biurkiem. Na przeciwko miejsca do spania, powieszony był czarny, plazmowy telewizor. Na łóżku leżały płyty. Podeszłam i chwyciłam jedną ręką. Oczywiście. Horror. Każda następna była tego samego gatunku co pierwsza. Yuki podeszła do radia stojącego na biurku i włączyła je. Rozległy się pierwsze dźwięki Shakira-Dare to feel good , ogólnie nie mój styl, ale skoro już leci to niech będzie. Dziewczyna podeszła do mnie i trąciła mnie biodrem. Płyty wyleciały mi z rąk, ale upadły na szczęście, prosto na łóżko. Uśmiechnęłam się lekko do niej.
- Masz te pianki? - zapytała, usiłując przekrzyczeć dźwięki muzyki. Pokiwałam głową i podniosłam rękę z siatką, którą targałam tutaj aż ze sklepu.
- Było dzisiaj to przesłuchanie? - podeszła tanecznym krokiem do radia i przyciszyła je lekko, ale na tyle, że spokojnie mogłam ją zrozumieć.
- Dyrek mówił, że dzwonili z policji i przełożyli je na piętek. - odparłam i rzuciłam się na łóżko ciężko oddychając. Dziewczyna usiadła obok mnie i sięgnęła po siatkę, którą ze sobą przyniosłam.
- Moim zdaniem powinnaś powiedzieć mu o całej sprawie, przez to masz problemy w domu i w ogóle... - wstała, wysypując do miski, stojącej obok chipsów zawartość paczki. Leżałam dalej w milczeniu. Wiem, że powinnam powiedzieć prawdę, ale nie mogłam. Ojciec Kleo jest wpływowym człowiekiem i może zaszkodzić mojej rodzinie, tym bardziej, że ojczym pracuje w jego firmie. Totalna porażka. Czuję się taka rozerwana i zdezorientowana. Nie wiem co robić, wiem, że Yuki ma rację, ale nie mogę tego zrobić. Przed dalszą bitwą między moimi odczuciami uchroniła mnie Sonia. Weszła do pokoju, spuszczając klamkę przez nacisk brody, a po uchyleniu się drzwi, kopnęła je mocno, by roztwarły się jeszcze bardziej.
- Co tu tak smętnie! - wykrzyknęła i położyła przyniesione rzeczy na biurko. Tuż za nią przez uchylone drzwi, wbiegł malutki york. Na czubku głowy miał przywiązaną czerwoną w białe groszki kokardkę. Dreptał nieporadnie swoimi krótkimi, chudziutkimi nóżkami. Wyglądał przeuroczo. Podeszłam do niego i dałam mu dłoń do obwąchania. Polizał ją i położył się na plecach. Wciągnęłam do niego dłoń i przejechałam po jego miękkiej i puszystej sierści.
- Jaki on słodki! - powiedziałam z zachwytem. - Twój?
- Tak, to jest Kiara. Mam ją od niedawna, ale jest przeurocza i naprawdę ją pokochałam. - opowiedziała, chwytając się w teatralnym geście za serce i upadając na łózko obok Yuki.
- To co oglądamy? - zapytała, a może raczej wydukała z ustami pełnymi pianek.
          Padło na "Drogę bez powrotu : 4" , ogólnie lubię horrory, ale tak jak i dziewczyny, na każdej bardziej drastycznej scenie chowałam głowę w poduszkę. Oczywiście i tak wszystko widziałam, zawsze wyglądając jednym okiem. Lekko podekscytowane, po zakończonym filmie zgasiłyśmy światło. Usiadłyśmy w kręgu na podłogę i opowiadałyśmy sobie wzajemne straszne historię, podając latarkę z ręki na rękę. Była to już druga kolejka, kolej Sonii. Właśnie zaczynała opowiadać.
- Wtem, drzwi ze skrzypem otworzyły się. Do pomieszczenia ktoś wszedł... - mówiła tajemniczym głosem. Wtem, Yuki wyszeptała.
- Cicho! Ja... Ja, chyba coś słyszałam... - odparła, cofając się najbardziej jak mogła do łóżka. Rzeczywiście. Po chwili usłyszałam głośne trzaśnięcie drzwi. Pisnęłam cicho, ale zaraz poczułam dłoń Sonii na moich ustach. Podniosła się lekko i machnęła na nas dłonią, w znaku, żebyśmy za nią poszły. Bałam się panicznie, ale poszłam za przyjaciółką. Dziewczyna wzięła latarkę i świeciła nią po schodach schodząc po nich.
- Krystian to ty? - zapytała niepewnym szeptem. Oświetliła kąt obok drzwi. Świtało padło na umorusaną błotem twarz chłopaka. Cały był poobdzierany. Jego twarz była blada jak nigdy, wyraz - zdziwiony. Oddychał ciężko nie mogąc wydusić z siebie słowa. Sonia szybko zbiegła po schodach i uklękła koło Krystiana.
- Jezu! Brachu! Co ci się stała? - zapytała, wyciągając z jego miodowych włosów źdźbła trawy.
- Rudy... Rudy nie żyje! - wydukał, ocierając zimny pot ze swojego czoła i wduszając się plecami jeszcze bardziej w ścianę...

------------------------------------------------------------------------------------------------------------

To na tyle, wiem, urwałam we wspaniałym momencie :* Ale mam nadzieję, że zmotywuję was to do przeczytania następnej części. Dziękuję za tyle komentarzy pod ostatnim postem. Kocham was <3 ♥ :* Następny pojawi się za około 20 komentarzy i przynajmniej 2 nowe obserwacje. Pozdrawiam :*
                                                                                                                                  Cloudeen :)

   

20 komentarzy:

  1. Super rozdział, tak jak każdy. Miałaś kilka literówek. Z niepokojem czekam na następną część, szybciutko dodawaj!:-*

    OdpowiedzUsuń
  2. o jezu, jezu! Szybko dawaj następny! ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. Teraz to przeszłaś chyba samą siebie!!!Szybko dawaj następny rozdział bo już nie mogę się doczekać.Pozdrawiam

    Zosix:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow niezły rozdział czekam na next. Niestety masz kilka literówek. Zapraszam do mnie na nowy rozdział
    http://bookfantasty.blogspot.com/2014/05/rozdzia-11.html?m=1

    OdpowiedzUsuń
  5. Literówki,literówkami...Można na nie przymrużyć oko.A sama treść zachwycająca. Bardzo mi się podoba i aż dziwię się ,ze też chciało Ci się pisać coś tak wyczerpującego przy przepięknej pogodzie za oknem.
    Pozdrawiam i życzę weny!

    a i zapraszam do siebie na nowość xd
    http://boyincurls.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. No całkiem nieźle podoba mi się
    pozdrawiam lola
    celebr.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  7. Super.
    Pod koniec zaczęło mi bić serce :D
    Myślałam, że to jakiś złodziej czy ktoś, a tu Krystian ;-;

    OdpowiedzUsuń
  8. Jenyy musiałaś urwać akurat w takim momencie?! :p
    Czekam na następny! ;3
    Obserwuję ^^
    http://zycie-sweetshine.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Masz ogromny talent! :) Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  10. O jejku, jaki dłuuugi rozdział. Super! Ja z kolei lubiłam historię, ale niestety moja pamięć do dat była krótka... i dalej jest ;) Chociaż wszelkie daty urodzin, rocznic itp pamiętam bezbłędnie :)
    Kiedyś "wolna chata" była marzeniem, a dziś mam ją na co dzień, a imprezować się już średnio chce:P
    Bardzo dramatyczne zakończenie!
    Pozdrawiam AnormaL

    OdpowiedzUsuń
  11. Zapraszam na nowość :*
    ps:nie wiem gdzie Cię informować :<
    http://boyincurls.blogspot.com/2014/05/5podobasz-im-sie.html

    OdpowiedzUsuń
  12. Wreszcie blog, w którym czuć pasję, gratuluję!
    Zapraszam rowniez do siebie jesli masz ochote :)
    http://testujemy-z-pasja.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Zapraszam na 7 rozdział o The Vamps!
    http://boyincurls.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Suuper blog i post obserwuj za obserwuj?
    gotuuska.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. świetny blog ♥
    Jestem tutaj po raz pierwszy i na pewno nie ostatni :)
    zapraszam do mnie :*
    moze obserwacja? :)

    OdpowiedzUsuń
  16. świetny post :)
    zapraszam do mnie, a jeśli Ci się spodoba to zaobserwuj
    mybluuuesky.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. Jak zawsze cudowne, nie wiem co pisać, odebrało mi mowę :D
    http://harrystylesfanfictionzuzia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. Bardzo fajnie napisane, potrafisz budowac napięcie ;)
    http://wanna-reach-out-for-ya-1d.blogspot.com/
    +obserwuję

    OdpowiedzUsuń