poniedziałek, 7 lipca 2014

"Błędny Anioł" cz.XIII

Hej! W końcu publikuję XIII część "Błędnego Anioła". Tak, długo się za nią naczekaliście, ale nie miałam czasu aby przysiąść przed komputerem i ją opublikować. Spodziewaliście się pewnie, że w czasie wakacji notki będą publikowane częściej, a tu klops! Prawie całe wakacje spędzam nad morzem, w pracy i do laptopa mogę usiąść jedynie wieczorem, a zazwyczaj Wi-Fi mi nie łapie. Dlatego posty dodawane będą rzadziej, chyba że będę miała dużo czasu, to wtedy oczywiście pojawi się nowy rozdział. Dobra, to koniec informacji, zapraszam do XIII części "Błędnego Anioła".                                          

                           "Błędny Anioł"
                                  cz.XIII

   Stałam tuż za nim, a on mimo wszystko nie wyczuł mojej obecności. Nie chciałam go szturchać bo wydawało mi się to takie, niefajne? Dobra, mniejsza o to. Postanowiłam więc jedynie "kulturalnie" chrząknąć.
    Odwrócił się jak oparzony, szybko poprawiając czarne, chociaż może bardziej ciemno granatowe włosy. Jego jasnoniebieskie oczy tak pięknie połyskiwały na przebijającym się przez chmury, słońcu. Twarz miała odcień pianki dryfującej na kawie, dopiero teraz dostrzegłam, że jego rysy nie są tak dojrzałe, ale nie dziecinne. Wydawało mi się to takie intrygujące i, mimo wszystko pociągające. Nos, dość mocno zarysowany, tak samo jak wystający podbródek. Usta miały odcień przyjemnego, jasnego różu. Sprawiały wrażenie miękkich. Aż miało się ochotę wtopić w nie i poczuć smak jego warg... O czym ja gadam! Nie, to za wcześnie, nawet go dobrze nie znam! "Ogarnij się, Milena!" - karciło mnie moje sumienie. Mój wzrok za to powędrował w dół i skupił się na jego tułowiu. Ramiona miał szerokie, pod jego opiętą, jasnoniebieską koszulą, która - z resztą silnie współgrała z jego ślicznymi oczami, rysowała się muskularna klatka piersiowa. Nie do końca przepadam za napakowanymi facetami, więc raczej ten fakt mnie nie zadowalał.
   Spojrzał głęboko w moje oczy. Czułam, jak się rozpływam. Miałam wrażenie, że w jego oczach zamieszonych jest tysiące mały laserów, które sprawiały, że się roztapiam. W jego obecności czułam wewnętrzne ciepło i spokój.
   Jednak zaraz czar prysnął, przypomniałam sobie jakie krzywdy (psychiczne, przede wszystkim) mi wyrządził. Wiem, wiem przepraszał wielokrotnie, ale to nie zmieniało faktu, że zachował się jak palant. 
   Znowu wiatr rozmierzwił jego ciemne włosy. Tym razem jednak nie zawracał sobie nimi głowy i jakby nigdy nic powiedział:
- Cześć - Jego chrypa oznaczała, że od paru dobrych minut do nikogo się nie odzywał. - To znaczy cześć.
- Hejka. - odpowiedziałam, starając się być jak najbardziej nonszalancka.
   Stał i wpatrywał się we mnie jak w obrazek. Niezręczność, jaką wtedy czułam, przekraczała wszelkie granice. W końcu nie wytrzymałam.
- Jesteś jeszcze z kimś umówiony?
- Co? Nie, a czemu pytasz? - zapytał lekko przestraszonym tonem.
- To dla kogo te kwiaty? - byłam rozśmieszona widząc jego nieporadność i zakłopotanie w tamtym momencie. Jeszcze nigdy nie widziałam go w takim stanie. 
- A, to... To dla ciebie. - podał mi piękne róże, a ja tylko się uśmiechnęłam i zaczęłam wdychać ich cudowną woń. Była balsamem dla duszy.
- To... To może przejdziemy się do kawiarni. Jest niedaleko, a na dworze zrobiło się trochę pochmurno. - pokiwałam tylko głowom. Zaskoczył mnie jego następny dżentelmeński ruch, bowiem podał mi ramię. Na początku trochę się wahałam, ale potem podałam mu rękę.

                                                                                  *
   Szliśmy powoli chodnikiem rozmawiając bardzo swobodnie o szkole i takich tam pierdołach. Temat ocen był nam obu bardzo dobrze znany, bo byliśmy na tym samym roku, tylko ja byłam w klasie A, a on w B.
   W pewnym momencie Michał zaczął temat balu na zakończenie roku. Mówił coś, że nie ma z kim pójść. Bałam się, że usiłuje zaprosić właśnie mnie. Nie wiem dlaczego odczuwałam taki lęk przed tą sytuacją. Nagle w mojej głowie pojawił się obraz Krystiana. "Nie, przecież z Krystianem nic mnie nie łączy!". Sama jednak wiedziałam, że próbuję się okłamywać.
  Dobrze wiedziałam, że Krystian robił sobie nadzieję, co do mnie. Ja też wewnątrz czułam coś więcej do niego. Po spotkaniu z Michałem miałam wrażenie, jakbym go zdradziła!
   - A ty z kim masz zamiar pójść? -  wyrwało mnie z zamyślań pytanie chłopaka.
- Ale co?- zapytałam jak głupia, zaraz jednak się zreflektowałam, kojarząc fakty. - Aaa, jeszcze nie wiem, mam sporo czasu na myślenie. - Uśmiechnęłam się uroczo. Mijaliśmy właśnie jego dom, wiedziałam, że ma zamiar mnie odprowadzić. Na szczęście pała była w pracy, a mama była umówiona do fryzjera na 18:00, obecnie było pięć po.
   - To może pójdziemy raze... - nie dokończył. Musiałam za wszelką cenę zrobić coś żeby mnie nie zaprosił. Tego, co zrobiłam następnie długo żałowałam.
   Przyciągnęłam go mocno do ciebie, tak że opieraliśmy się klatkami piersiowymi. Wzięłam w dłonie jego twarz i zbliżyłam usta. Złożyłam soczysty pocałunek na jego wargach. Tak jak myślałam były niesamowicie miękkie. Czułam jak wstrząsa mną lekki dreszczyk, a w środku poczułam przyjemne ciepło.
   Odwzajemnił mój pocałunek, ale musiałam przerwać to, do czego nigdy nie powinno dojść, tym bardziej na pierwszym spotkaniu!
   Oderwałam się od niego.
- Przepraszam! - powiedziałam i odwróciłam głowę, tak żeby nie mógł spojrzeć mi w oczy. Obróciłam się na pięcie i już chciałam zamykać za sobą furtkę, kiedy nagle poczułam jego dotyk na ręce.
- Poczekaj. - pociągnął mnie za przedramię i odwróciła przodem do siebie.
   Czułam na sobie jego zimny oddech. Dopiero co roztapiałam się w jego ramionach (a może to raczej on w moich?), a teraz, czułam do niego obrzydzenie.
   Chwycił moje ramiona i już mieliśmy zacząć się znowu całować, kiedy ja stwierdziłam, że nie mogę tego dalej kontynuować.
- Michał! Nie mogę, zapomnij o mnie. Nie jesteśmy stworzeni dla siebie! - wykrzyczałam mu prosto w twarz. Po policzkach zaczęły spływać mi słone łzy. Dobrze wiedziałam, że to co mówię jest prawdą, a jednak te słowa tak ciężko przechodziły mi przez usta.
   Po jego buzi przeszedł grymas najpierw zdezorientowania, potem złości. Odwrócił twarz w drugą stronę. Byłam święcie przekonana, że już się nie odezwie, dlatego ruszyłam dróżką do domu. Wtem rozległ się za mną jego donośny, ale przyjemny głos:
- Już wiem co miał na myśli Krystian mówiąc, że ranisz! -  pobiegł truchtem do domu, nawet nie oglądając się na mnie.
   Otworzyłam z trzaskiem drzwi, rzuciłam torebkę w pierwszy lepszy kąt. Dopiero po chwili zorientowałam się, że leże na moim łóżku zalana łzami. Moje serce było rozerwane na malutkie kawałeczki. Czułam, że już nigdy nie dam rady go poskładać i pozostanie w rozsypce. Małe kawałki zostały rozdrobnione młotem pneumatycznym na mniejsze, gdy przyszedł sms:

Krystian: Fajnie zabawiało się z Michałkiem?

Rzuciłam wściekle telefon na łóżko. Zsunęłam się z tapczanu i usiadłam na podłodze.
   Dlaczego to życie jest takie popieprzone, czy chociaż raz coś nie może iść po mojej myśli!?

                                                                         *

   Przez kilka tygodni starałam się unikać jakichkolwiek kontaktów z innymi. A szczególnie z Krystianem i Michałem. Na obecną chwilę miałam po dziurki w nosie chłopków.
   Jednak za każdym razem, gdy przechodziłam koło któregoś z nich czułam, że muszę to wszystko jakoś wyjaśnić. To cud, że reszta paczki nie zorientowała się o tym, że między mną a Krystianem jest konflikt. Pomyślałam jednak, że warto byłby go zakończyć.
   To ostatnia przerwa, w ten śnieżny, środowy dzień. Spostrzegłam go niosącego jakieś papiery i zmierzającego w stronę gabinetu dyrektora. To była szansa.
- Krystian? - powiedziałam, stojąc tuż za jego plecami. Nawet nie raczył odwrócić w moją stronę głowy, z resztą nie dziwiłam mu się. Nadal nie przestawał kroczyć. Tym jednak razem słowa wypowiedziałam głośno, musiał mnie usłyszeć.
- Krystian!
- Co? - odpowiedział, tym razem zwracając w moją stronę twarz, na której zapadł szyderczy uśmieszek. Dostawałam już kolki od szybkiego chodu. Czy on nie mógł się choć na chwilę zatrzymać by zemną  porozmawiać?
- Ja, ja chciałam wszystko odkręcić. - powiedziałam zatrzymując się stanowczo, widząc, że on także zwalnia. W końcu się odwrócił.
- Co chcesz odkręcać. Jasno mi uświadomiłaś, że nic dla ciebie nie znaczyłem i że jesteśmy tylko przyjaciółmi. Nie będę zazdrosny, bo spotykasz się z Michałem! - wykrzyczał, wymawiać z obrzydzeniem jego imię. Wziął kilka głębokich wdechów.
- To takie skomplikowane chciałbym ci o wszystkim powiedzieć, ale po prostu nie mogę... - Miałam na myśli oczywiście to, że ten cały Michał, zapędził mnie do ciemnej uliczki i zmusił do spotkania. Gdym to mu powiedziała, to pewnie i tak stwierdziłby, że to moja wina bo na przykład, prowokowałam go.
   W tym momencie stwierdziłam, że to może być jedyny sposób na to, by ponownie mi zaufał.
   Zaczęłam mu wszystko opowiadać. O faktach które mu przedstawiałam nie wiedziały nawet dziewczyny. Pominęłam jedynie zdarzenie z pocałunkiem. Kiwał tylko ze zrozumieniem głową. Gdy w końcu skończyłam nie wydusił z siebie ani słowa.
- To co dasz mi drugą szanse?- zapytałam. Już otwierał usta żeby coś powiedzieć, kiedy zauważyłam za jego plecami zbliżającego się  w naszą stronę Michała.
- O cześć Mila! - wykrzyknął. Najwidoczniej coś mu się odmieniło, bo przecież od momentu kiedy dałam mu przysłowiowego "kosza", to nie odezwała się do mnie słowem.
   Stanął koło mnie. Dopiero teraz spostrzegł z kim rozmawiałam. Zrobił skwaszoną minę, ale najwidoczniej się nie zraził.
- O cześć. - zwrócił się do Krystiana. - A, tak przyszedłem do ciebie, Milena.
- Hm?
- Bo, wiesz głupio wyszło, ale nie chce cię przekreślać. - Co?! On "nie chce mnie przekreślać". Chyba mu palma do głowy strzeliła.
   Dostałam istnej furii. Ale musiałam się opanować i wymyślić coś na poczekaniu. Jak zwykle palnęłam coś głupiego.
- Michał, nie obraź się, ale nie mam zamiaru się z nikim spotykać, bo... Mam chłopaka. - posłał mi zdziwione spojrzenie. Był bardzo zmieszany.
- A kto jest tym szczęściarzem? - zapytał, a może bardziej wysyczał.
- Krystian. - ucięłam krótko i bez zastanowienia. - Przepraszam cię, ale musimy już iść. - pociągnęłam go za rękę i poszliśmy w przeciwną stronę.
   Nie wiem dlaczego tak powiedziałam i dlaczego go wybrałam. Zdaje sobie sprawę, że bardzo go zraniłam, ale jak zwykle palnęłam coś głupiego. Osobiście stwierdzam, że mam niewyparzoną gębę i nie potrafię trzymać języka za zębami.
   - Widzę, że dowiaduję się nowych rzeczy o swoim życiu prywatnym. - powiedział ze sarkastycznym uśmieszkiem Krystian. To znaczy, że w końcu mi wybaczył. Dopiero teraz spostrzegłam, że nadal trzymam jego rękę. Puściłam ją szybko zmieszana, oblewając się rumieńcem.
- Weź w ogóle nic mi nie mów. -  zaśmialiśmy się obaj i ruszyliśmy na lekcje, którą oficjalnie ogłosił dzwonek.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Bum bum bum! Miły akcenci na koniec części. Liczę na to, że spodobał wam się ten rozdział, choć przyznam szczerze, wiele rzeczy zmieniałam i ulepszałam, chcąc aby wyszedł jak najlepszy. Chociaż sądzę, że i tak mogło być lepiej. Zachęcam do czytania kolejnych rozdziałów. Najbliższy pewnie na początku sierpnia. Do następnego!
                                                                                                                                        Cloudeen.