Tak jak obiecałam 20 komentarzy i pojawia się nowy post, więc oto jestem. Może zauważycie małą zmianę w budowie rozdziału. Zmieniłam go, moim zdaniem na bardziej czytelny i może troszeczkę bardziej "książkowy", jak to nazwałam ;) Cześć - trochę krótsza, ale myślę że w miarę dopracowana. Bardzo się starałam i mam nadzieję, że nie wyszło tak źle.
"Błędny Anioł"
cz.X
Szliśmy, przyspieszając i dotrzymując kroku Krystianowi, który prowadził nas w wyznaczone miejsce. Nie mogłam się z tym pogodzić, ta informacja w ogóle do mnie nie docierała. Powinnam ronić łzy i się załamywać, a tu nic. Po prostu, nie mogłam. Chciałam, ale nie!
Chłopak cały drżał, ale on z wrażenia, my natomiast na pidżamy zarzuciłyśmy tylko kurtki. Wszystkie trzy szczękałyśmy zębami z zimna. Yuki trochę bardziej dała ponieść się emocją i po jej policzkach spływały małe łezki. W głębi serca miałam nadzieję, że Krystian się pomylił, że może nie wyczuł dobrze pulsu lub spojrzał na niego w momencie, kiedy nie oddychał. Miał zaciętą minę i przygryzioną mocno szczękę. Powoli skręcaliśmy w kolejne ulice Poznania. Nikt nie odezwał się przez całą drogę ani słowem. Jakby każdy chciał uczcić milczeniem to okropne zdarzenie. Buty chłopaka kłapały, były całe dziurawe, a spodnie porozdzierane.
Przeszliśmy już jakieś dwa kilometry, on pewnie ze strachu uciekał przez krzaki, stąd jego krytyczny wygląd. W pewnym momencie, przed następnym zakrętem Krystian zatrzymał się i wskazał na róg palcem.
Chłopak cały drżał, ale on z wrażenia, my natomiast na pidżamy zarzuciłyśmy tylko kurtki. Wszystkie trzy szczękałyśmy zębami z zimna. Yuki trochę bardziej dała ponieść się emocją i po jej policzkach spływały małe łezki. W głębi serca miałam nadzieję, że Krystian się pomylił, że może nie wyczuł dobrze pulsu lub spojrzał na niego w momencie, kiedy nie oddychał. Miał zaciętą minę i przygryzioną mocno szczękę. Powoli skręcaliśmy w kolejne ulice Poznania. Nikt nie odezwał się przez całą drogę ani słowem. Jakby każdy chciał uczcić milczeniem to okropne zdarzenie. Buty chłopaka kłapały, były całe dziurawe, a spodnie porozdzierane.
Przeszliśmy już jakieś dwa kilometry, on pewnie ze strachu uciekał przez krzaki, stąd jego krytyczny wygląd. W pewnym momencie, przed następnym zakrętem Krystian zatrzymał się i wskazał na róg palcem.
- To tam. Za rogiem. - wypowiedział przez zęby i odwrócił się do nas plecami, wiedziałam, że nie wytrzyma ponownego zobaczenia tego, pewnie przeraźliwego obrazu.
*
Wszystkie trzy wzięłyśmy głęboki wdech. "Musisz to zrobić Milena, musisz!" - motywowałam się w myślach. W jednym momencie zniknęłyśmy za rogiem. To, co za nim zobaczyłyśmy było okropne.
Nasz przyjaciel leżał w bezruchu na krawężniku obok jakiejś lampy. Aż dziwiłam się, że nie przejeżdża tędy żaden samochód, przecież to normalna ulica. Spojrzałam ze strachem i bólem w oczach na dziewczyny, Sonia wzięła głęboki wdech i podeszła do chłopaka. Najpierw przyłożyła palce do jego tętnicy, a następnie położyła głowę na jego klatce piersiowej. Pokiwała ze zmartwienie głową i podniosła się z ziemi, na której klęczała.
Nie wiem jak ona mogła być tak wytrzymałą, musiała mieć naprawdę stalowe nerwy. Yuki natomiast spostrzegając zaprzeczający ruch głowy przyjaciółki, odeszła do Krystiana, koło którego stała już także i Sonia. Również rzuciłam ostatnie spojrzenie na nieboszczyka, cofnęłam się i już miałam skręcać na rogu, kiedy coś mną pokierowało i wróciłam się do martwego przyjaciela.
Kleknęłam koło jego nieruchomego ciała i przytuliłam się do niego mocno. Nadal trzymając go w objęciach wyszeptałam:
- Zawsze pozostaniesz w mojej pamięci. Nie znaliśmy się długo, ale byłeś jedną z pierwszych osób jakie tutaj poznałam. Zaakceptowałeś mnie taką, jaką jestem i za to ci dziękuje... - złożyłam pocałunek na moim wskazującym i środkowym palcu, a następnie dotknęłam nimi jego ust. Skręcając do przyjaciół, zatrzymałam się na rogu i oparłam prawym przedramieniem o mur, spoglądając po raz ostatni na Rudego.
*
- Jak to się stało? - zapytała półszeptem, ze smutkiem w głosie Sonia.
- Bogdan musiał wcześniej wrócić do domu, więc wracaliśmy sami. Szliśmy właśnie tą uliczką, kiedy nagle, usłyszeliśmy dźwięk pisku opon. Rudy odwrócił się, a samochód wjechał proso w niego. Następnie cofnął się i odjechał w kierunku, z którego przybył. Ktoś ewidentnie zrobił to celowo! Od razu podbiegłem do niego, zbadałem jego puls, niestety, był niewyczuwalny. - mówił coraz ciężej i głośniej. Na końcu swojej mowy zaczął walić pięścią o mur. Schylił głowę i dotknął brodą swojej klatki piersiowej.
Wbrew mojej woli podeszłam do niego, objęłam go ramieniem szepcząc: "Nie przejmuj się, wszystko będzie dobrze". Myślałam, że przez naszą dzisiejszą kłótnie odepchnie mnie i tym samym upokorzy, ale on pozostał w bezruchu. Przez chwilę wszyscy milczeliśmy. Dopiero po paru sekundach niewygodną ciszę przerwała siostra Krystiana.
- Musimy kupić nową kartę. Zadzwonimy na policję i pogotowie, a potem wywalimy ją gdzieś. Nie ma innego wyjścia, nie chce trafić za kratki, a Milenie dość już przesłuchiwań. - wypowiedziała to stanowczym i rozkazującym głosem. Wszyscy, jak na znak pokiwaliśmy głowami. Nasz plan właśnie miał się ziścić.
*
Drastyczne zdarzenia ostatniego tygodnia mocno odbiły się na mojej psychice, dlatego bardzo cieszyłam się z nadchodzącego weekendu. Niestety, ten dzień zapowiadał się nieciekawie. Po pierwsze, miało się dzisiaj odbyć przesłuchanie na temat śmierci Sandry, po drugie, dziś popołudniu odbyć miał się pogrzeb Rudego. Gdy wczoraj po szkole rozeszła się plotka o śmierci Mikołaja, razem z moją paczką musieliśmy udawać zdziwionych, bo załamanych nie musieliśmy - ponieważ takimi byliśmy.
Nasza ostatnia lekcja - język francuski rozpoczynała się zaraz po tej przerwie. Dziś, dla odmiany po dwóch deszczowych dniach, nastał dzień słoneczny. Wszyscy z uśmiechami na twarzach chętnie wyszli na dziedziniec, rozkładając koce lub siadając na ławkach. Gdy tylko zeszłam po schodach i postawiałam pierwszy krok na placu, od razu stanął przede mną obraz martwej dziewczyny, zamordowanej całkiem niedawno.
Wstrząsnęłam głową. Nie mogę przecież wiecznie żyć wspomnieniami.
Stanowczo stawiałam następne kroki. Na dziedziniec weszłam jako jedna z pierwszych, więc śmiało mogłam wybrać sobie miejsce, które zajmę. Spostrzegłam mały dąb w jednym z kątów trawnika. To właśnie na nim skupił się mój wzrok.
Wyciągnęłam z mojej słomianej, plażowej torby koc i rozłożyłam go pod obszernym konarem drzewa. Usiadłam na nim wyciągając mocno nogi do przodu i upajając się tak długo wyczekiwanym przez mnie słońcem. Ta przerwa trwać miała piętnaście minut, więc stwierdziłam, że zdążę przeczytać jeszcze kilak stron nowo wypożyczonej książki - "Dary Anioła: Miasto kości"
*
Tak bardzo zagłębiłam się w treść, że dopiero głośnie chrząknięcie zwróciło moją uwagę na postać chłopaka, który ni z tego ni z owego wyrósł przede mną jak z podziemi.
- Cześć. - odparł nieśmiało. - Mogę się dosiąść. - widziałam jego zakłopotanie, ale nie było mi go żal. Jakoś WTEDY nie okazywał żadnej skruchy zapędzając mnie do ciemnej uliczki.
- O co chodzi? - odparłam, nawet trochę ze znudzeniem. No ileż można drążyć w kółko ten sam temat. Nie miałam ochoty się z nim spotykać. Niech zajmie się ta swoją "wypucianą" dupcią!
- Wiesz... Chciałem cię przeprosić za tą sytuację... No wtedy, wiesz... - zbliżył się teraz niebezpiecznie do mnie i położył swoją rękę na moją, którą aktualnie się podpierałam.
- Nie chce drążyć tematu, ale na następny raz pomyśl za nim coś zrobisz - widziałam, że chciał coś powiedzieć, ale uprzedziłam jego słowa. - Już nawet nie ważne, że byłeś wtedy nachlany, bo to też zdążyłam zauważyć. - odpowiedziałam, starając się lekko wyciągnąć swoją dłoń spod jego dłoni.
Po udanym manewrze, odsunęłam się od niego na bezpieczną odległości i popatrzyłam mu prosto w oczy. Widziałam, że poczuł się speszony.
Miałam to gdzieś. Cieszył mnie jego ból. Boże! Co ja wyrabiam, jaka ja wredna. Momentalnie przewróciłam oczami w inną stronę. Czułam jak się rumienię.
Chłopak podniósł się z miejsca które obecnie zajmował.
- Nie zapomnij, że jesteśmy na jutro umówieni. - uśmiechnął się okazując swój wąski, ale jednak uroczy uśmiech. Odchodząc, odwrócił się jeszcze w biegu i zasalutował mi. Ja w ramach rekompensaty uśmiechnęłam się do niego.
Przez moją głowę przebiegły myśli. Może on wcale nie jest taki zły. W końcu zerwał z Kleo, więc teoretycznie nie zdradza jej. Chciałam pozbyć się tych myśli, ale wydawały mi się one nad wyraz przyjemne.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
To koniec tego rozdziału :D Miał być o wiele dłuższy, ale stwierdziłam, że lepiej podzielić go na dwie części. Proszę was o wyrażanie opinii na temat nowego wyglądu w komentarzach. Następny post za 23 kom ;) Zachęcam także wszystkich, którzy chcą śledzić dalsze przygody Mileny do zaobserwowania bloga :D
Cloudeen :*
*
Wszystkie trzy wzięłyśmy głęboki wdech. "Musisz to zrobić Milena, musisz!" - motywowałam się w myślach. W jednym momencie zniknęłyśmy za rogiem. To, co za nim zobaczyłyśmy było okropne.
Nasz przyjaciel leżał w bezruchu na krawężniku obok jakiejś lampy. Aż dziwiłam się, że nie przejeżdża tędy żaden samochód, przecież to normalna ulica. Spojrzałam ze strachem i bólem w oczach na dziewczyny, Sonia wzięła głęboki wdech i podeszła do chłopaka. Najpierw przyłożyła palce do jego tętnicy, a następnie położyła głowę na jego klatce piersiowej. Pokiwała ze zmartwienie głową i podniosła się z ziemi, na której klęczała.
Nie wiem jak ona mogła być tak wytrzymałą, musiała mieć naprawdę stalowe nerwy. Yuki natomiast spostrzegając zaprzeczający ruch głowy przyjaciółki, odeszła do Krystiana, koło którego stała już także i Sonia. Również rzuciłam ostatnie spojrzenie na nieboszczyka, cofnęłam się i już miałam skręcać na rogu, kiedy coś mną pokierowało i wróciłam się do martwego przyjaciela.
Kleknęłam koło jego nieruchomego ciała i przytuliłam się do niego mocno. Nadal trzymając go w objęciach wyszeptałam:
- Zawsze pozostaniesz w mojej pamięci. Nie znaliśmy się długo, ale byłeś jedną z pierwszych osób jakie tutaj poznałam. Zaakceptowałeś mnie taką, jaką jestem i za to ci dziękuje... - złożyłam pocałunek na moim wskazującym i środkowym palcu, a następnie dotknęłam nimi jego ust. Skręcając do przyjaciół, zatrzymałam się na rogu i oparłam prawym przedramieniem o mur, spoglądając po raz ostatni na Rudego.
*
- Jak to się stało? - zapytała półszeptem, ze smutkiem w głosie Sonia.
- Bogdan musiał wcześniej wrócić do domu, więc wracaliśmy sami. Szliśmy właśnie tą uliczką, kiedy nagle, usłyszeliśmy dźwięk pisku opon. Rudy odwrócił się, a samochód wjechał proso w niego. Następnie cofnął się i odjechał w kierunku, z którego przybył. Ktoś ewidentnie zrobił to celowo! Od razu podbiegłem do niego, zbadałem jego puls, niestety, był niewyczuwalny. - mówił coraz ciężej i głośniej. Na końcu swojej mowy zaczął walić pięścią o mur. Schylił głowę i dotknął brodą swojej klatki piersiowej.
Wbrew mojej woli podeszłam do niego, objęłam go ramieniem szepcząc: "Nie przejmuj się, wszystko będzie dobrze". Myślałam, że przez naszą dzisiejszą kłótnie odepchnie mnie i tym samym upokorzy, ale on pozostał w bezruchu. Przez chwilę wszyscy milczeliśmy. Dopiero po paru sekundach niewygodną ciszę przerwała siostra Krystiana.
- Musimy kupić nową kartę. Zadzwonimy na policję i pogotowie, a potem wywalimy ją gdzieś. Nie ma innego wyjścia, nie chce trafić za kratki, a Milenie dość już przesłuchiwań. - wypowiedziała to stanowczym i rozkazującym głosem. Wszyscy, jak na znak pokiwaliśmy głowami. Nasz plan właśnie miał się ziścić.
*
Drastyczne zdarzenia ostatniego tygodnia mocno odbiły się na mojej psychice, dlatego bardzo cieszyłam się z nadchodzącego weekendu. Niestety, ten dzień zapowiadał się nieciekawie. Po pierwsze, miało się dzisiaj odbyć przesłuchanie na temat śmierci Sandry, po drugie, dziś popołudniu odbyć miał się pogrzeb Rudego. Gdy wczoraj po szkole rozeszła się plotka o śmierci Mikołaja, razem z moją paczką musieliśmy udawać zdziwionych, bo załamanych nie musieliśmy - ponieważ takimi byliśmy.
Nasza ostatnia lekcja - język francuski rozpoczynała się zaraz po tej przerwie. Dziś, dla odmiany po dwóch deszczowych dniach, nastał dzień słoneczny. Wszyscy z uśmiechami na twarzach chętnie wyszli na dziedziniec, rozkładając koce lub siadając na ławkach. Gdy tylko zeszłam po schodach i postawiałam pierwszy krok na placu, od razu stanął przede mną obraz martwej dziewczyny, zamordowanej całkiem niedawno.
Wstrząsnęłam głową. Nie mogę przecież wiecznie żyć wspomnieniami.
Stanowczo stawiałam następne kroki. Na dziedziniec weszłam jako jedna z pierwszych, więc śmiało mogłam wybrać sobie miejsce, które zajmę. Spostrzegłam mały dąb w jednym z kątów trawnika. To właśnie na nim skupił się mój wzrok.
Wyciągnęłam z mojej słomianej, plażowej torby koc i rozłożyłam go pod obszernym konarem drzewa. Usiadłam na nim wyciągając mocno nogi do przodu i upajając się tak długo wyczekiwanym przez mnie słońcem. Ta przerwa trwać miała piętnaście minut, więc stwierdziłam, że zdążę przeczytać jeszcze kilak stron nowo wypożyczonej książki - "Dary Anioła: Miasto kości"
*
Tak bardzo zagłębiłam się w treść, że dopiero głośnie chrząknięcie zwróciło moją uwagę na postać chłopaka, który ni z tego ni z owego wyrósł przede mną jak z podziemi.
- Cześć. - odparł nieśmiało. - Mogę się dosiąść. - widziałam jego zakłopotanie, ale nie było mi go żal. Jakoś WTEDY nie okazywał żadnej skruchy zapędzając mnie do ciemnej uliczki.
- O co chodzi? - odparłam, nawet trochę ze znudzeniem. No ileż można drążyć w kółko ten sam temat. Nie miałam ochoty się z nim spotykać. Niech zajmie się ta swoją "wypucianą" dupcią!
- Wiesz... Chciałem cię przeprosić za tą sytuację... No wtedy, wiesz... - zbliżył się teraz niebezpiecznie do mnie i położył swoją rękę na moją, którą aktualnie się podpierałam.
- Nie chce drążyć tematu, ale na następny raz pomyśl za nim coś zrobisz - widziałam, że chciał coś powiedzieć, ale uprzedziłam jego słowa. - Już nawet nie ważne, że byłeś wtedy nachlany, bo to też zdążyłam zauważyć. - odpowiedziałam, starając się lekko wyciągnąć swoją dłoń spod jego dłoni.
Po udanym manewrze, odsunęłam się od niego na bezpieczną odległości i popatrzyłam mu prosto w oczy. Widziałam, że poczuł się speszony.
Miałam to gdzieś. Cieszył mnie jego ból. Boże! Co ja wyrabiam, jaka ja wredna. Momentalnie przewróciłam oczami w inną stronę. Czułam jak się rumienię.
Chłopak podniósł się z miejsca które obecnie zajmował.
- Nie zapomnij, że jesteśmy na jutro umówieni. - uśmiechnął się okazując swój wąski, ale jednak uroczy uśmiech. Odchodząc, odwrócił się jeszcze w biegu i zasalutował mi. Ja w ramach rekompensaty uśmiechnęłam się do niego.
Przez moją głowę przebiegły myśli. Może on wcale nie jest taki zły. W końcu zerwał z Kleo, więc teoretycznie nie zdradza jej. Chciałam pozbyć się tych myśli, ale wydawały mi się one nad wyraz przyjemne.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
To koniec tego rozdziału :D Miał być o wiele dłuższy, ale stwierdziłam, że lepiej podzielić go na dwie części. Proszę was o wyrażanie opinii na temat nowego wyglądu w komentarzach. Następny post za 23 kom ;) Zachęcam także wszystkich, którzy chcą śledzić dalsze przygody Mileny do zaobserwowania bloga :D
Cloudeen :*
Super :D Z resztą jak zawsze! Masz bardzo fajny styl pisania.
OdpowiedzUsuńhttp://harrystylesfanfictionzuzia.blogspot.com/
Świetne. Z rozdziału na rozdział coraz lepsze :D
OdpowiedzUsuńRozdział za rozdziałem a ja wciąż pragnę więcej
OdpowiedzUsuńkolorowy-kwiatuszek.blogspot.com
Jestem zaszczycona udziałem książki Dary Anioła w opowiadaniu...Jako osoba komentująca mam prawo wypowiedzieć się na temat posta więc mam tylko jedno zastrzeżenie :kilka drobych literówek, co w gruncie rzeczy nie robi większej różnicy i wg mnie za dużo przerw w akcji-chodzi mi o gwiazdki rozdzielające jedno wydarzenie od drugiego.Moim zdaniem ich nadmiar nieco irytuje, ale po za tym opowiadania mają wartką i wciągającą treść co daje duży plus dlatego blog bardzo mi się spodobał.wpadam jak często się tylko da.Buziaczki:*
OdpowiedzUsuńZosix:)
Bardzo interesujacy post! Czekamy na nastepny post! Obserwujemy i liczymy na rewanz!
OdpowiedzUsuńxoxo
Fash Fab
Klikniesz na link pod stylizacja do strony Front Row Shop? Bardzo prosimy :3
Świetny! szkoda, że taki krótki :/
OdpowiedzUsuńZapraszam :
unnormall.blogspot.com
Bardzo fajnie napisany rozdział, zresztą jak praktycznie każdy inny, tylko trochę krótki ;-;
OdpowiedzUsuńhttp://modaprzemijastylpozostajex3.blogspot.com/
bardzo ładnie piszesz *_*
OdpowiedzUsuńhttp://kamoop.blogspot.com/
styl bardzo fajny ;) podziwia za pasje :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam ten rozdział od początku i muszę przyznać że wyszedł ci całkiem nieźle. Jest to jedno z lepszych opowiadań jakie czytałam. Tylko szkoda że rozdział jest taki krótki. mimo tego jest ok. Powodzenia w dalszym pisaniu ;)
OdpowiedzUsuńhttp://wez-olowek-i-narysuj-f1.blogspot.com/
Świetny ten rozdział!!! Bardzo emocjonujący! Dużo się dzieje :) Tak trzymaj. Większość pisze, że za krótki, jak dla mnie w sam raz. A Ci nade mną po prostu tak się zaczytali, że chcieli by jeszcze :)
OdpowiedzUsuńInteresuje Cie Islandia?
http://anormalstyle.blogspot.com/2014/05/islandia-kraina-ognia-lodu.html
Obserwuje twojego bloga :)
OdpowiedzUsuńhttp://want-cant-must.blogspot.com/
Bardzo fajny rozdział :)
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawy, ale szkoda, że taki krótki + usuń tą muzykę, bo tylko przeszkadza w czytaniu ;/
OdpowiedzUsuńhttp://julka-paulinaa.blogspot.com/
Przysiądę i poczytam od początku jak będę miała dłuższą chwilę :)
OdpowiedzUsuńObserwujemy wzajemnie? :)
http://testujeiopiniuje.blogspot.com
Kochana cudne, to nowe tło! A co do rozdziału, to jak wyżej :)
OdpowiedzUsuńhttp://anormalstyle.blogspot.com/
Świetne opowiadanie ale bym musiała zagłębić się od początku. :) Ale czasem tak fajnie od środka :)
OdpowiedzUsuńZapraszam: http://pieknoczytania-recenzje.blogspot.com/
Super blogg ! . :) :) super piszesz .
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego bloga , do komentowania ! :) .
Blog : http://julcze-blog.blogspot.com/ ,
fajne to na tyle ale pisz dłuższe...
OdpowiedzUsuńBardzo interesująco piszesz, oryginalny blog :)
OdpowiedzUsuńObserwuję :)
Poklikasz w linki ?
http://madameblossom.blogspot.com/2014/05/shorts-are-girls-best-friends.html
Bardzo cudowne :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :)
http://ancia-anka.blogspot.com
super ! zapraszam do mnie http://zogniem.blogujaca.pl/
OdpowiedzUsuńjest dobrze,a nawet powiem więcej jest SUPER!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńCiekawie piszesz. Uważam, że to dobrze, że skróciłaś rozdział, ponieważ 'co za dużo to niezdrowo' :)
OdpowiedzUsuńanka-ania.blogspot.com
Blog masz cudowny. Piękny wygląd. Sama niestety nie umiem takiego zrobić:( Czytałam też trochę twoich postów. CAŁKIEM FAJNIE PISZESZ.
OdpowiedzUsuńTak jak obiecałam, komentuję i obserwuję.
Obiecałaś, że się odwdzięczysz w ciągu 24h więc czekam.
whittnes.blogspot.com