Na drugim piętrze Zamku znajdowały się komnaty zamieszkiwane przez uczniów.
Sophie prowadziła Clare przez ciemny i długi korytarz, mijając szereg drzwi. Dziewczyna zaczęła się martwić, czy będzie miała gdzie spać tej nocy.
Szły w milczeniu, które przerwał przeraźliwy pisk. Zdecydowanie nie był on ludzki, ani wampirzy. Kobiety rozejrzały się po pomieszczeniu - Rie "trochę" bardziej zdenerwowana. Kurczowo chwyciła się ramienia towarzyszki. Wtem, z ciemności wyłoniła się postać nietoperza. Od razu się zorientowała, że to on jest źródłem dźwięku.
- To jakiś nauczyciel czy uczeń, prawda? - zapytała Clare pół żartem, pół na serio.
- Nie, mon ami. To zwykły zwierzak, Dzieci Nocy żyją w przyjaznych stosunkach z nietoperzami, więc jest ich tutaj pełno. - Otworzyła ręce, jakby pokazując okazałość pałacu. Clarie wzdrygnęła się słysząc, że jest tu pełno nietoperzy. Nie oszukując się, nie cierpiała tych ssaków.
- No, panienko Clare, zbliżamy się do nouvelle maison*. - Wskazała palcem na ostatnie drzwi. - To tam.
Rie była lekko poddenerwowana. Miała mieszkać w tej komnacie przez najbliższe kilka lat, z dala od rodziny i przyjaciół. Właśnie pozna swoją współlokatorkę, o ile można to tak nazwać, której naprawdę się obawiała. Wszystko nadal zdawało się być widoczne przez mgłę. Jakby do póki nie uwierzy w to wszystko, nie mogła widzieć Krainy Cieni w całej okazałości. Tak, nie wierzyła w pełni we te brednie, jak to mawiała. Nadal zdawało się to być snem, z którego może się wybudzić. Tylko problem tkwił w tym, że nie mogła. Próbowała z całych sił, jej ręce były sine od szczypania, ale nic, nadal była tutaj, a nie tam - w domu.
- Teraz oddaje cię w ręce twojej - nacisnęła na słowo. - pokojówki.
- Mojej pokojówki?! - zapytała Clare robiąc wielkie oczy. Nigdy nie miała takich wygód. Wszystko robiła sama, żeby odciążyć babcię, a teraz miała mieć swoją pokojówkę?
- Tak - odpowiedziała Sophie. - Każdy w Zamku ma swoją pokojówkę i ty też będziesz ją mieć. Zaraz ją do ciebie wyślę, a z resztą w pokoju jest panienka Blackmore, jej też możesz się o coś zapytać. - Kobieta otworzyła przed nią szeroko drzwi, pozwalając jej wejść do środka.
- Miło było panienkę poznać. Jesteś jedną z nielicznych osób, tak wesołych, upartych i gadatliwych które do nas trafiają. Na pewno będziemy widzieć się nie raz, ale to nie ja będę cię prowadzić. - Puściła do niej oczko i zamknęła w pokoju.
Dziewczyna uważnie rozejrzała się po pomieszczeniu. Ściany i podłoga zrobione były z kamienia - z resztą, tak jak w całym Zamku. Na środku pokoju położony był dywan indyjski, na parapetach wielkich okiennic stały kosmetyki. Pod ścianą naprzeciwko znajdowały się dwa łóżka zasłane jaskrawymi pościelami. Po całym pomieszczeniu walały się suknie i buty. Widać, że zamieszkuje je osoba roztrzepana i bardzo barwna. Może cała kreacja wnętrza nie była w stylu Clare, ale to w końcu nie ona była tu pierwsza. Pokój oświetlany był przez pochodnie, zamieszczone na ścianach. Dziewczyna bała się, że puści cały Zamek z dymem przez swoją niezdarność.
- No to Clarie, witaj w domu! - powiedziała sama do siebie rzucają się na łóżko.
Czekała jeszcze chwilę na przybycie swojej współlokatorki.
Drzwi otworzyły się lekko. Stała za nimi dziewczyna, żegnająca się z jakimś chłopakiem. Gdy w końcu odwróciła się przodem, Clare mogła podziwiać ją w całej okazałości. Zadała sobie nawet pytanie, czy wszystkie wampirzyce są takie piękna, bo ta także grzeszyła urodą i to bardzo.
Była niekoniecznie wysoka, o bardzo kobiecych kształtach. Brązowe włosy miała zaplecione w dwa warkocze, opadające luźno na ramiona. Cera o kolorze ciemniejszego beżu i orzechowe oczy oraz pełne usta. Nie miała makijażu, jej strój także nie przypominał tego, który miała na sobie Rie. Składał się z obcisłych, czarnych skórzanych leginsów i kurtki - jakby do kompletu. Dziewczynie dużo bardziej podobał się taki wariant, niż ta okropna, cisnąca suknia.
Panienka Blackmore zatrzasnęła za sobą drzwi, odkładając topór, który trzymała w ręku, na blat obok wyjścia.
- Niesamowite - rzekła podchodząc do Rie i świdrując ją na wylot wzrokiem. - Spodziewałam się jakiejś wiedźmy z kurzajkami na twarzy, a tu kompletne zaskoczenie! Uwierz mi, nie chciałabyś mieszkać z trollami, których swoją drogą jest tu pełno! - Obdarzyła współlokatorkę szczerym i przepełnionym pozytywnymi emocjami uśmiechem. - Tak w ogóle jestem Harriet, bo chyba nie myślałaś, że będziemy się do siebie zwracać "panienko".
Rie rozdziawiła szeroko usta. Właśnie zdała sobie sprawę, że spotkała osobę bardziej gadatliwą niż ona sama. Ze zdumieniem potrząsnęła wysuniętą w jej stronę ręką.
- Clare, miło mi.
- Coś ty tak małomówna?- zapytała Harriet sadzając się na drugim łóżku. - Dobrze wybrałaś, tamto zostało dzisiaj dostawione. Wydajesz się być normalna, chociaż przed naszym spotkaniem miałam duże wątpliwości. - Dziewczyna wzdrygnęła się słysząc te słowa.
- Dlaczego? - zapytała niepewnie.
- Wiesz, ludzie mówili, że trafiłaś tutaj... - przybliżyła się do niej szepcząc słowa. - bez daru. Ale to pewnie tylko plotki, prawda? - Nie, to nie były plotki. Czyżby wieść o dziewczynie, która jest inna tak szybko się rozniosła?
- Nie do końca. - Clare zapragnęła powiedzieć Harriet wszystko od początku do końca, chociaż tak naprawdę się nie znały. Miała wrażenie, że wszystkie wampiry wytwarzają wokół siebie aurę zaufania. - Bo widzisz... Nie posiadam żadnego daru. Królowa mówiła coś o tym, że go jeszcze nie odkryłam i do tego bardzo dziwnie zareagowała na moje nazwisko. - Rie odetchnęła z ulgą. Wreszcie wyrzuciła to z siebie i czuła, jakby ktoś zdjął jej z pleców ogromny ciężar.
- To bardzo dziwne, nie słyszałam jeszcze o takim przypadku... Ale nie będę robić z siebie znawczyni, w końcu sama jestem tutaj od niespełna roku... - odparł Harriet pocieszającym tonem.
- To znaczy, że jesteś w moim wieku, świetnie! - Clare zauważyła jakby małe światełku w tunelu, prowadzące do nowej znajomości. - A ty, masz jakiś dar?
- Cóż... Nie do końca wiem jak nazwać tę zdolność, ale chodź, pokażę ci coś. - Blackmore pociągnęła dziewczynę za rękę w stronę blatu obok drzwi.
W pewnym momencie topór zakołysał się w powietrzu, a jego ostrze zabłysło w blasku zachodzącego słońca. Clarie uchyliła się przed pewnym ciosem, a broń uderzyła w coś za nią. Był to piękny, porcelanowy wazon w chińskie wzory. Zdezorientowana próbą zabójstwa odwróciła się gwałtownie w stronę współlokatorki.
Harriet zakryła usta dłonią i podbiegła do dziewczyny, kładąc jej rękę na ramieniu.
- Mój Boże, nic ci się nie stało. Nauka mentalnego podnoszenia przedmiotów idzie mi jak krew z nosa, z resztą to widać. - Dziewczyna wymownie pokręciła oczami.
- Wszystko dobrze, jednak ten wazon nie miał tyle szczęścia co ja.
- Och, spokojnie, jak przyjdą pokojówki to się tym zajmą... - odpowiedziała wampirzyca, a jej obwieszczenie przerwało pukanie do drzwi. - O wilku mowa. Proszę wejść.
Do pokoju wtoczyła się chuda i niska niczym dziecko kobieta. Widać było, że jest bardzo młoda po jej łagodnych rysach twarzy. Roztargnionym ruchem odgarnęła kasztanowe włosy i wygładziła fałdy na białym fartuszku.
- Przepraszam, że przeszkadzam. - Dygnęła, kłaniając się lekko. - Wezwano mnie do panienki Johnson.
- To ja - powiedziała bez zastanowienia Clare. Pokojówka uśmiechnęła się do niej serdecznie.
- Jestem Paige, od dzisiaj na panienki usługi. To ja może to posprzątam... - oznajmiła klękając i zbierając z podłogi kawałki porcelany.
- Myślę, że pora na mnie. Za pięć minut mam zajęcia z mentalnego podnoszenia przedmiotów, może następnym razem nie dojdzie do... takich sytuacji - odezwała się Harriet , która nie wiadomo kiedy zdążyła się przebrać w wiśniową, długą suknie, rozkloszowaną u dołu.
- Poczekaj chwilę! - Blackmore odwróciła się stojąc w drzwiach. - A tamten strój? Myślałam, że to koniec z ciasnymi gorsetami i średniowiecznymi sukniami - powiedziała z rozczarowaniem w głosie.
- Po pierwsze XIX-wieczne, po drugie tamte fatałaszki to tylko do walki. Gorset który masz na sobie to jeszcze nic w porównaniu do tych, dzięki którym musisz stać przez cały bal, bo nie możesz się zgiąć w pasie. Powodzenia!
Drzwi zatrzasnęły się z hukiem, a Harriet z uśmiechem zniknęła za nimi.
- A'propos stroju, musimy panienkę przebrać, za chwileczkę odbędzie się pierwsza lekcja z socjologii wampirycznej, a to nie jest zbyt dobra kreacja... - odezwała się Paige, która w zaskakujący szybkim tempie posprzątała cały bałagan, a teraz stała przed szafą z ubraniami.
- Rozumiem, że ta suknia jest zbyt wytworna?
- Przeciwnie, takie ubrania noszą przekupki z targu w mieście, a ty panienko jesteś uczennicą Uniwersytetu Wampirologii im. Królowej Cynthi, musi panienka wyglądać jak przystało na takie miejsce. - Clare była zdumiona. Ta suknia była jedną z lepszych jakie na sobie miała, a teraz dowiaduję się, że to ubiór handlarek. Nawet nie chciała myśleć o tym, jak może wyglądać kreacja w którą będzie musiała się wcisnąć. Dosłownie wcisnąć.
- Panienka sama wybierze suknię, ja będę tylko pokazywać - powiedziała pokojówka, sięgając głęboko w odmęty garderoby.
Pokazywała jej ogrom sukien, jednak wszystkie były albo kolorem nieodpowiednie, zbyt bufiaste, za długie, za krótkie, zbyt wydekoltowane, sztywne albo szorstkie.
- Tak, ta jest odpowiednia - zdecydowała dziewczyna na widok jednej z sukienek. Była czarna, z tiulu, sięgała jej do kostek, a rękawy i klosz kreacji były pokryte tego samego koloru koronką.
Clare szła nieznajomymi korytarzami Zamku. Gdyby nie parę wskazówek Paige kompletnie by się zgubiła. Chociaż nawet z nimi miała problem z rozpoznaniem poszczególnych korytarzy.
Według podpowiedzi właśnie mijała sale gimnastyczną, gdy usłyszała dźwięk. Jakby coś twardego przeszyło drewniane drzwi.
Clarie zawahała się przez chwilę, ale w końcu ciekawość zwyciężyła. Podciągając trochę tiulową sukienkę, pchnęła barkiem drewniane wrota prowadzące do sali gimnastycznej. Była ona ogromna, posadzka nie była kamienna lecz drewniana. Na ścianie po prawej stronie wisiało ogromne lustro, obramowane jakimś metalem o złotym odcieniu. Po drugiej stronie znajdowały się materace, widać było, że często używane. No i oczywiście wszechobecne bronie, powywieszane na ścianach. Jednak dziewczyny nie zainteresowała żadna z tych rzeczy. Skupiła całą swoją uwagę na tym nieznajomym.
Brunet klęczał na jednym kolenie, podparty o miecz wbity w posadzkę. Głowa zwisała mu bez radnie na pierś i czy jej się wydaję, czy on... płacze.
* nouvelle maison - (franc.) nowy dom
bardzo wciągające, ale usuń tę muzykę z tła, bo przeszkadza w czytaniu.
OdpowiedzUsuńhttp://berry-lifestyle.blogspot.com/
Jeśli chcesz możesz po prostu ją wyłączyć ;)
UsuńŚwietne czekam na więcej :)
OdpowiedzUsuńhttp://myuncanny.blogspot.com
Bardzo wciąga.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Pauliną Kowalczyk wiem, że da się wyłączyć muzykę, ale na blogach z opowiadania jest to trochę denerwujące.
http://ja-pamietnik-i-opowiadania.blogspot.com/
Jest nareszcie rozdział piąty :) Czekałam i mam wreszcie! Przepraszam, bez wykrzykników już będzie.
OdpowiedzUsuńPodobał mi się (jak zwykle). Nie będę czepiała się muzyki, ja z nią żyję i mnie nie przeszkadza. Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału, szybko dawaj kolejny ;)
back-from-los-angeles-magical2.blogspot.com
Świetny rozdział. Od razu polubiłam Harriet. Jest żywiołowa i przyjazna, a ja już sądziłam, że Rie zamieszka pod jednym dachem z jakąś wiedźmą w szpilkach, która będzie się rządzić i uważać za najlepsza na świecie.
OdpowiedzUsuńIntrygujący jest ten chłopak z końców. W ogóle cała zaistniała sytuacja mnie ciekawi.
No cóż, pisz szybko. Czekam niecierpliwie.
I dużo weny!
Pozdrawiam, Jess ;*
Cześć!
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam już wszystkie rozdziały i jestem wprost zachwycona. Masz bardzo ciekawy pomysł jak i fajny sposób pisania. Ja osobiście chciałabym aby opowiadania były dłuższe. Życzę weny i czekam na kolejne rozdziały :)
vampireandmillionaire.blogspot.com
Zapomniałam dodać, przecudny szablon *.*
UsuńBardzo fajnie opowiadanie:) Historia wciąga i nie można się oderwać. Czekam na kolejne wpisy. Obserwuję i w wolnej chwili zapraszam do mnie - dopiero zaczynam, ale będzie bardziej pikantnie:)
OdpowiedzUsuńFantazyjna
mysli-bez-cenzury.blogspot.com
Przepraszam, że dopiero teraz komentuję, po prostu nie miałam wcześniej czasu.
OdpowiedzUsuńJej, już lubię Harriet. Wydaje się być tak pozytywnie zakręcona, a przy okazji też miła. Hah, Clare miała szczęście, a tak to przynajmniej tylko wazon ucierpiał XD Ciekawe, też bym chciała tak umieć podnosić przedmioty bez używania rąk ani niczego innego.
Nie spodziewałam się, że każda z dziewcząt ma pokojówkę i ma chodzić w wytwornych sukniach. Są traktowane nieco jak królowe.
Mam nadzieję, że Sophie będzie się jeszcze pojawiać. Ona jest taka zarąbista, to moja ulubiona bohaterka. Uwielbiam ją ;)
No i kim był ten brunet? Dlaczego płakał? Ciekawość strasznie mnie zżera, dlatego też pisz szybko! Pozdrawiam i życzę weny ;)
Dawno nie było mnie tu przez brak czasu i nadmiar obowiązków, aczkolwiek w najbliższym czasie postaram się nadrobić straty. Jest tego dość sporo, z czego niezmiernie się cieszę, gdyż na pewno już wiele ciekawych scen się zdarzyło. No więc, komórkę mam naładowaną i zapowiada się czytelnicza noc. Jutro w okolicach popołudnia spodziewaj się komentarzy pod poprzednimi postami, których nie czytałam.
OdpowiedzUsuńA u mnie nareszcie druga część prologu, zapraszam:
cordragon.blogspot.com
Wow, rewelacyjny blog! :D
OdpowiedzUsuńStrasznie podoba mi się to jak podeszłaś do tematu wampirów, zrobiłaś to w pewien innowacyjny sposób, tak mnie to wciągnęło, że pochłonęłam w jeden wieczór wszystkie rozdziały i nie żałuję, zdecydowanie nie był to stracony czas!
Bardzo polubiłam współlokatorkę Clare'y, jest strasznie wesołą, pozytywną postacią. Mam wrażenie, że będzie to jakaś ważna postać.
W ogóle nie mam pojęcia o co chodzi z tym płaczącym gościem, ale już nie mogę doczekać się wyjaśnienia!
No i oczywiście spektakularnego objawienia się mocy głównej bohaterki.
Uwielbiam piosenki, które sobie tutaj wybrałaś, prawie wszystkie znam na pamięć. :D
Oczywiście w oczy rzucił mi się przepiękny szablon, jestem zachwycona, idealnie wpasowuje się w klimat.
Naprawdę bardzo oryginalne opowiadanie, piszesz z polotem, bardzo ładnie, nie zauważyłam błędów, bardzo przejrzyście, opisy są świetnie rozbudowane, jestem w stanie wczuć się w ten gotycki (?) mroczny klimat :)
Z niecierpliwością czekam na następny rozdział,
pozdrawiam,
i serdecznie zapraszam do zajrzenia na moje opowiadanie :
wyspa-ino.blogspot.com
[ opowiadanie osadzone w dość dalekiej przyszłości. Dwie nastolatki, które muszą zmierzyć się z dorosłym światem w wyniku dziwnego zbiegu okoliczności. ]
Jeszcze raz pozdrawiam :*
Mer K
Świetne opowiadanie! Szkoda, że rozdział taki krótki ;P
OdpowiedzUsuńKocham ten blog i za każdym razem jak tu wchodzę nie mogę się oderwać od czytania. Niestety ostatnio mam mało czasu na przyjemności, a potem przychodzi weekend i nadrabiam zaległe rozdziały.
OdpowiedzUsuńHarriet jest rewelacyjna, naprawdę dobrze ją stworzyłaś, roztacza wokół siebie ciepło i radość. Cieszę się, że Rie trafiłą się taka współlokatorka. No i te pokojówki, każda z dziewcząt ma osobistą, swoją własną, no marzenie.
Pytanie kim był ten mężczyzna na końcu i czemu płakał.
Pisz szybciorem. Ten tydzień mam luźniejszy także będę częściej zaglądać.
Pozdrawiam i dziękuje za miłe słowa na moim blogu.
http://nim-ci-zaufam.blogspot.com/
Czytając ten fragment ma się wrażenie jakby się czytało książkę. Piszesz bardzo profesjonalnie, nie posługujesz się prostym słownictwem, widać, że jesteś oczytana ;) Musimy koniecznie nadrobić zaległości i przeczytać poprzednie rozdziały, na pewno kiedyś uda ci się wydać książkę- serdecznie ci tego życzymy !!
OdpowiedzUsuńhttp://gangetpolska.blogspot.com/
jejku cudowne! :3
OdpowiedzUsuńMam łzy w oczach *o*
OdpowiedzUsuńKonkurs u mnie !
http://hopelessadventure.blogspot.com/2015/02/konkurs-post-promujacy.html
Czytam ten rozdział dopiero dziś... Jak?!
OdpowiedzUsuńNo, ale jest super :3